niedziela, 27 lipca 2014

Piłeś? - Nie jedź!

Slogan ten słyszymy w mediach przynajmniej kilkanaście razy w ciągu roku - głównie przy okazji większych świąt. Właśnie wtedy na polskich drogach zatrzymywanych jest najwięcej pijanych kierowców. Mimo, że naprawdę często podawane są statystyki o zatrzymaniu setek, czy też tysięcy nietrzeźwych, to i tak z roku na rok liczby te są bardzo zbliżone. Dlaczego tak się dzieje?


Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Są różne czynniki, które mają wpływ na takie, a nie inne decyzje podejmowane przez mniej lub bardziej "wstawionych" kierowców. Niektórzy uważają, że wypili na tyle mało, iż mogą spokojnie wsiąść za kierownicę i spokojnie dojechać do domu; inni myślą, że alkohol w ich organizmie już jakiś czas temu zdążył wywietrzeć; jeszcze inni chcą swoją postawą udowodnić swoją siłę i odwagę.

Nie ma czegoś takiego jak: "wypiłem mało, więc śmiało mogę prowadzić samochód". Każda, nawet ta najmniejsza ilość alkoholu wypita przez kierowcę spowalnia jego reakcje - może zahamować zbyt późno, wykonać manewr omijania również z pewnym opóźnieniem. Może nam się wydawać, że jesteśmy trzeźwi, możemy być nawet tego pewni, ale organizmu nie oszukamy.

Alkohol również nie "uleci" z naszego ciała na życzenie. I nawet po kilku godzinach kiedy jesteśmy pewni, że procenty uciekły, to jednak nie możemy być o tym w 100% przekonani i bardzo dużo ryzykujemy zajmując miejsce za "kółkiem".

Zachowania osób, które chcą prowadzić po pijanemu, żeby innym coś udowodnić, czy też komuś zaimponować nie będę nawet komentował, bo jest to po prostu skrajna głupota i nieodpowiedzialność.

Dziwnym i często spotykanym przypadkiem jest to, kiedy kierowca jest nietrzeźwy, a któryś z pasażerów siedzących w aucie jest trzeźwy i posiada prawo jazdy, ale mimo to nie jest dopuszczony do prowadzenia pojazdu.


Naprawdę dziwnym jest fakt, że pomimo tak częstego nagłaśniania problemów i konsekwencji następujących przy tzw. jeździe po pijaku, statystyki pijanych kierowców na polskich drogach w każdym roku są do siebie zbliżone. Wydawać by się mogło, że po ostrzejszych karach te liczby powinny ulegać zmniejszaniu, ale niestety tak nie jest.

Jeśli więc wysokie grzywny lub też wizja utracenia prawa jazdy nie robią na tobie wrażenia to zanim wsiądziesz "za kółko" pomyśl o tym, że nie jesteś sam na drodze. Pamiętaj o swoim zdrowiu, a także o zdrowiu innych użytkowników dróg. Czasami może się wydawać, że nie ma innego wyjścia i nawet po wypiciu jednego piwa trzeba wsiąść za kierownicę i jechać. Błąd. Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie.

5 komentarzy:

  1. Temat wałkowany bez końca... to po prostu kwestia braku wyobraźni. Gdyby te osoby przez chwilę zastanowiły się "A co, jeśli...", prawdopodobnie nie zrobiłyby głupstwa. Problem w tym, że łatwiej się nie zastanawiac.
    Niech sami sobie robią do chcą, ale niech nie narażają innych.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez wątpienia jest to temat rzeka, tyle że w tej rzece nie widać ujścia... Być może akurat dzięki ciągłemu drążeniu takiego tematu komuś oświeci się lampka. A jeśli nie, to będzie dalej tak, jak jest. Chyba właśnie najczęściej się nie zastanawiają i to jest największy problem.

      Również pozdrawiam:-)

      Usuń
  2. Trąbi się o tym od lat, powstają spoty w telewizji, nowe kampanie reklamowe, wielkie bilbordy przy drogach a nawet widziałem reklamę na tramwaju. I co? I nic. Głupich nie sieją, nieodpowiedzialni zawsze będą wsiadać po pijanemu za kółko, bo im się wydaje, że są panami świata. Najgorzej, że taki siebie nie zabije tylko innych. Tego się tak łatwo nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może po zmianie przepisów na obecne, coś się w tej kwestii zmieni. Mam taką nadzieję.

    OdpowiedzUsuń