Jakiś czas temu przedstawiłem Wam krótką historię opisującą problemy gwarancyjne - czyli zrzucanie winy na użytkownika w celu uniknięcia wszelkich konsekwencji. Jak potoczyła się sprawa, którą (tutaj) opisywałem?
Dzisiejszy wpis będzie krótki, ponieważ najlepiej od razu odnieść się do sedna sprawy. Dwa tygodnie temu ponownie zwróciłem akumulator do sklepu. Po przedstawieniu wszystkich solidnych argumentów, które (przynajmniej według mnie) były nie do podważenia zostawiłem aku i wróciłem do domu. Biorąc pod uwagę specyfikację sklepu - serwisanci raz w tygodniu przyjeżdżają po towar - wziąłem pod uwagę fakt, że na odpowiedź przyjdzie mi długo czekać, oraz to, że sklep będzie się bronił rękami i nogami przed tym, aby się z umowy - podobnie jak za pierwszym razem - nie wywiązać.
Parę dni temu wróciłem do sklepu, żeby dowiedzieć się jak sytuacja wygląda. Oczywiście byłem przygotowany na podobną śpiewkę co poprzednio. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu ekspedientka położyła na ladzie nowy akumulator wraz z kartą gwarancyjną i powiedziała, że serwisanci stwierdzili, iż ten poprzedni faktycznie miał wadę ukrytą.
No cóż, tym razem szczęście się do mnie uśmiechnęło. Obyło się bez niepotrzebnego lania wody i szukania wszelakich wymówek. Teraz mam nadzieję, że z tym akumulatorem będzie wszystko w porządku.
Szczęście i to, że warto walczyć o spełnienie gwarancji do skutku :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, że się udało:) Nie wszyscy mają tyle szczęścia.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej i ja spotykam się z takim podejściem - nawet przy RTV i AGD bez problemu wymienili mi produkt na nowy ze względu na jakąś wadliwą część - nawet nie wiem co robią z takim używanym i niedziałającym egzemplarzem.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ja kupując droższe rzeczy, właściwie wszystkie z zasady unikam najtańszych rozwiązań i tak jeśli chodzi o akumulator nigdy nie wziąłbym tego z obrazka do wpisu - jedynie Bosch lub jakaś inna dobra firma. Na aucie nie warto oszczędzać :)
OdpowiedzUsuńTen akumulator z obrazka ma tylko charakter podglądowy:-)
UsuńPowoli dochodzimy do standardów z czasów komunizmu czyli "Klient nasz Pan".
OdpowiedzUsuńTylko wtedy nie było niczego. A teraz jest odwrotnie.
Panowie z serwisu znaleźli w egzemplarzu usterkę i chwała im. Wszystko poszło jak po maśle i dobrze. Nie ma czemu się dziwić :-)
OdpowiedzUsuńNa wymianę towary sprzedawcy patrzą się bardziej przychylnym okiem niż na zwrot gotówki.
OdpowiedzUsuńsuper sprzedawca !
OdpowiedzUsuńfajne nawet takie ciekawe ! :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od firmy. Chociaż czasami i te ,,dobre" notorycznie odmawiają gwarancji.
OdpowiedzUsuńzainspirował mnie ten wpis dobra robota!
OdpowiedzUsuńNiektóre części trzeba wymieniać lub regenerować w miarę regularnie. Tak jest z filtrami DPF. Ja korzystam z regeneracji takich filtrów.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńŚwietny i bardzo wartościowy wpis. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńZ tą gwarancją zawsze jest problem, ciężko jednak udowodnić, że to nie z naszej winy akumulator jest wyładowany i nie trzyma napięcia. Trzeba na prawdę mieć dowody bo inaczej sklep motoryzacyjny nam reklamacji nie przyjmie.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuń