Nadszedł czas na przedstawienie kolejnego samochodu z serii tych "niecodziennych", mającego bardzo wąskie grono wielbicieli - Pontiac Aztek.
Pontiac od lat kojarzył mi się głównie z jednym modelem - Trans Am. Legendarnym Muscle Car, którego chyba wszyscy kojarzą z filmu "Mistrz kierownicy ucieka". Potężny silnik o fantastycznym brzmieniu (o spalaniu mówił nie będę, bo nie to jest w tym aucie najważniejsze), piękny ponadczasowy wygląd i właśnie ta legenda... Po drugiej stronie możemy postawić dzisiejszego bohatera, który jest zupełnym jego przeciwieństwem.
Nie wiem jaką chwilę słabości mieli inżynierowie Pontiaca decydując się na wprowadzenie Azteka w 2001 roku na taśmy produkcyjne. Czy ktoś podsunął im zawyżone statystyki sprzedaży samochodu SsangYong Actyon? Jakby nie spojrzeć można się doszukać sporego podobieństwa obu modeli. Również w historii motoryzacji są ze sobą kojarzone; zarówno Aztek jak i Actyon zajmowały niechlubne wysokie miejsca w kategorii najbrzydszych aut świata. Czy słusznie? To kwestia gustu. Do mnie żaden z tych modeli nie przemawia. Ale gdybym miał wybierać, to już bardziej skłaniałbym się ku Ssangyon'owi.
Dlaczego? No chociażby dlatego, że nie wyobrażam sobie Pontiaca w takiej oprawie...
Z zewnątrz prezentuje się niezbyt ciekawie, podobnie jak wewnątrz - od razu widać, że materiały są słabej jakości (choć to przez długi czas była cecha wielu amerykańskich samochodów). Jednak pewnej rzeczy temu SUV-owi nie można odmówić, a mianowicie funkcjonalności.
Szczególnie to ostatnie zdjęcie sprawia, że na twarzy człowieka pojawia się uśmiech:-)
I chyba Aztek powstał w takim celu; miał być po prostu funkcjonalnym i pojemnym samochodem, który konkurowałby z innymi amerykańskimi gigantami z podobnego segmentu. Ale niestety (dla niektórych i stety) nie odniósł większego sukcesu, można nawet powiedzieć, że nie odniósł żadnego sukcesu, bo takowym nie można nazwać tytułu najbrzydszego auta na świecie.
Mimo, że ten crossover był produkowany tylko przez 4 lata, to i tak na długo zostanie zapamiętany, właśnie przez swój specyficzny wygląd.
Oj od razu niekoniecznie piękne.. To auto akurat nie jest aż takie złe :) bywają gorsze (widziałeś multiple? :D)
OdpowiedzUsuńMultipli również poświęciłem artykuł - również w serii "niekoniecznie piękne;-)
UsuńPracuję jako mechanik prowadzę warsztat mechaniki pojazdowej w Kielcach i dla mnie każdy samochód jest piękny na swój sposób. Dlaczego tak myślę? Ponieważ każdemu podoba się co innego :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie nie jest taki zły. Pracuje w firmie z branży pomocy drogowej, Szczecin mimo tego że jest dużym miastem, to tylko raz udało mi się w nim trafić na to auto do serwisu. Przynajmniej urozmaiciło pracę.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim samochód musi być funkcjonalny i jak najbardziej musi posiadać ważne ubezpieczenie OC. Jeśli nie ma tego drugiego to zawsze jeszcze jest ubezpieczeniowy fundusz gwarancyjny https://kioskpolis.pl/ubezpieczeniowy-fundusz-gwarancyjny/ i myślę, że warto jest wiedzieć co to za instytucja.
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńRewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuń